sobota, 3 grudnia 2011

Jedopart dla Violi part 2 + Louis

A więc jest^^ Jednopart dla Violi (@Violetta_PL) część 2. ;D 
xoxo Kochana, nie zabij mnie (;




-Jestem kretynką - mruknęła do siebie Viola i rzuciła kartkę oraz telefon na łóżko, a sama udała się do łazienki.
Gdy spojrzała w lustro zobaczyła na twarzy resztki rozmazanego makijażu, jej blond włosy były poplątane, wydawało się, że każdy żyje swoim życiem.
-Nie tylko zachowałam się jak debil, ale też jeszcze tak wyglądam.... Po prostu zajebiście -westchnęła i zaczęła zmywać make-up i powoli rozczesywać włosy. Po około dwudziestu minutach dziewczyna wskoczyła do wanny, aby wziąć długą, odprężającą kąpiel, podczas której miałaby czas aby poukładać wszystkie swoje myśli dotyczące wczorajszego zajścia z Louisem...

W tym samym czasie...

- Louis! Gdzie Ty byłeś?! Dzwoniłem do Ciebie jakieś dziesięć razy, ale chyba telefon Ci padł!  -Harry rzucił się na mnie, gdy tylko przeszedłem przez próg naszego domu. Przez chwilę zastanawiałem się co mam odpowiedzieć... Czy powiedzieć prawdę, którą prawdopodobnie znał tylko Zayn (jeśli oczywiście nikomu nie wygadał, w co wątpię... Ufam mu...) W końcu odparłem:
-Na wyprzedaży marchewek... - Styles spojrzał na mnie obojętnie i poszedł do swojego pokoju.
Ehh...
Kolejny foch w stylu Hazzy... Poszedłem do siebie, wyjąłem z kieszeni telefon.
Był rozładowany...
Podłączyłem go do ładowarki i rzuciłem się na łóżko myśląc o Violi...
Dalej miałem przed oczami jej lekko nieobecne spojrzenie,
Czułem jej truskawkowy błyszczyk,
Dotyk jej gorącego ciała...
Była taka piękna...
Dlaczego zachowałem się jak idiota?! Czuję się winny, że ją tak wykorzystałem...
Po co mi w ogóle to było?
Mogłem to wszystko inaczej rozegrać... Ale już niestety za późno...

Spojrzałem na telefon... Harry miał rację... Miałem od niego kilkanaście SMSów oraz 10 wiadomości na poczcie... Sprawdzę to później...
Oprócz tego zobaczyłem, że dzwonił do mnie jakiś nieznany numer... Może to ona?

Po chwili wahania wybrałem numer, w głośniku usłyszałem dźwięki "What Makes You Beautiful" mimowolnie się uśmiechnąłem... Tak.... To musiała być Vi.. To, że była fanką, zauważyłem praktycznie od razu, gdy na moje imię zareagowała z miłym zaskoczeniem i zapytała o Tomlinsona...
...You don't know oh oh... You don't know you beautiful... If only you....
-Halo? -piosenkę przerwał jej słodki głos, który poznałem od razu. Na początku nie wiedziałem co powiedzieć, jakimś cudem wydukałem:
- Hej! Tu Louis... Chciałbym przeprosić Cię za wczoraj.... Nie chciałem, żeby tak się stało. Nie powinienem był tego robić... Zachowałem się jak skończony kretyn... Wiem, że...
-Przestań! - przerwała mi -To ja powinnam przepraszać...
-Nie masz za co...
-Ty też nie... Stało się tak, jak się stało... Nikt z nas tego nie zmieni... Teraz zostało nam tylko żyć dalej... - No cóż... Muszę przyznać, że blondynka ma rację... To przeszłość... Teraz muszę zadbać o teraźniejszość i przyszłość... Postanowiłem przejąć inicjatywę:
-Masz rację... To już było... Może pomyślimy teraz o tym, co będzie?
-Sugerujesz coś? -zapytała wyzywającym głosem.
-Spotkamy się dzisiaj?
-Chętnie -odpowiedziała - Tylko o której? Bo tak właściwie, to jeszcze śpię...
-Ja tak samo - uśmiechnąłem się w duchu - Co powiesz na 16.00? Pod London Eye?
-Mi pasuje... Już nie mogę się doczekać
-Ja też -powiedziałem, w tym samym czasie do mojego pokoju wszedł Harry -Violu... Przepraszam, ale muszę już  kończyć... Do zobaczenia.
-Oh... Nie szkodzi... To pa..
-Pa -rozłączyłem się.
Poczułem na sobie smutne spojrzenie Stylesa:
-Okłamałeś mnie... -zaczął ze łzami w oczach, zrobiło mi się głupio. Wstałem z łóżka, podszedłem do niego, przytuliłem i wydukałem:
-Przepraszam.... Strasznie Cię przepraszam...
-Dlaczego to zrobiłeś? Mogłeś powiedzieć prawdę... Zrozumiałbym...
-Nie chciałem złamać Ci serca... -Zrobiło mi się zajebiście głupio.... Nie miałem już sił przepraszać Harry’ego. Jest moim najlepszym przyjacielem.
Kocham go...
Zachowałem się jak kretyn nie mówiąc mu o sprawie z Vi...
Spojrzałem na niego przepraszając, a on zrobił coś, co do końca życia zostanie mi w pamięci...
Poczułem na sobie dotyk jego ust...
Najpierw na szyi, potem na policzku, aż w końcu znalazły się na moich...
Na początku spanikowałem, jednak on był strasznie nachalny, w końcu mu uległem. Poczułem smak jego ust... Wydało mi się to dziwne, że smakowały jak frytki z keczupem... Ale to nie ważne... Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny...  Po jakimś czasie wsunąłem ręce pod jego koszulkę, on zrobił to samo i zaczął błądzić swoimi zimnymi łapkami po moich plecach.
Było mi tak przyjemnie...
Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, szybko odsunąłem się od Stylesa i zobaczyłem w nich nieco zmieszanego Zayna. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Zerknąłem na Hazzę...
Był cały czerwony i wpatrywał się w czubki swoich butów. Malik zapytał:
-Co...Co to miało być?
-No bo.. Ten.... No... Ja... Znaczy my... Nie wiem... -zaczął Harry, a ja dodałem:
-Ja też nie...
Mina Zayna była niezastąpiona. Otworzył usta a zaraz potem je zamknął. Potem jeszcze raz zrobił to samo i westchnął:
-Nie wnikam... Ale Lou... Co z Violą?
No tak... Vi... Nie długo muszę się zacząć szykować do wyjścia...
-Idę z nią podziwiać miasto... Muszę się wykąpać, nara! -powiedziałem i szybko poszedłem do łazienki, chcąc uniknąć rozwinięcia jakże niezręcznego tematu.
Eh...
Moje życie jest chore...
Po około 20 minutach byłem gotowy na spotkanie z Vi. Do London Eye miałem kawałek, pierw chciałem jechać autobusem ale uznałem że będzie lepiej jak się przejdę. Wychodząc z domu spojrzałem w stronę Harry’ego, patrzył na mnie tymi zielonymi oczkami… Nie wiedziałem co miałem robić, to było tak cholernie ciężkie bo z jednej strony jest moim przyjacielem i go kocham, a z drugiej..  stało się to, co się stało… Bałem się tego co pomyślał Zayn. Nie wiedziałem czy powie to Liamowi i Niallowi… bałem się tego co może wyniknąć..
W drodze na spotkanie z Vi włożyłem słuchawki do uszu i włączyłem piosenkę Adele- Set Fire To The Rain. Podziwiam tą kobietę za jej głos.. Dużo myślałem o tym wszystkim. To był spontan, to było.. jakby to powiedzieć, to było takie inne.. nie to że mi się nie podobało czy coś.. Chyba zrozumiałem że naprawdę coś do niego czuję.. Nie  ! To nie może być prawda ! To jest mój przyjaciel ! Nic więcej, idioto wybij sobie z głowy że czujesz coś do Lokatego… Nie, nie… - ciągle biłem się z tymi cholernymi myślami, z tym uczuciem… z tym pocałunkiem.. Nawet nie wiedziałem kiedy doszedłem pod wskazane miejsce, wypatrywałem Vi. Znalazłem ją, była w tłumie turystów.. Zapewne turystów bo jakoś dziwnie wyglądali.. Ale nie ważne. Schowałem słuchawki, wyłączyłem muzykę i podszedłem do niej, przytuliliśmy się na powitanie, uśmiechała się.. ahh ten jej cudowny uśmiech, była taka rozpromieniona.
- Hey, to może pójdziemy gdzieś usiąść?- zapytałem..
- No okej, to chodźmy.- Poszliśmy w spokojne miejsce i usiedliśmy na ławce.
- Vi.. Ja bardzo Cię przepraszam za to co zrobiłem.. Wiem że nie powinienem.. Jestem dupkiem..
- Louis, proszę nie mów tak ! Nie jesteś dupkiem, było.. tzn bardzo mi się podobało.. Jak przeczytałam kartkę od Ciebie to nie mogłam uwierzyć że to Ty..
- Viola, wiem że to za wcześnie, ale zależy mi na Tobie. Nigdy czegoś takiego nie czułem, jesteś wyjątkowa, masz śliczny uśmiech.. podobasz mi się..- mówiłem to szczerze, ale nadal myślałem o Harrym, myślałem jak on się czuł i co będzie jak się dowie że kocham Viole.. Nie chciałem ponownie patrzeć na jego zapłakane oczy, ten widok sprawiał mi tyle bólu, miałem wrażenie że moje serduszko pęka… pęka w drobny pył. Na samą myśl o tym chciało mi się płakać. Miałem ochotę go przytulić tak mocno, żeby wiedział że może na mnie liczyć a za razem tak lekko żeby go nie skrzywdzić…
- Louis, chyba się nie zrozumieliśmy… Byłam pijana, nie wiedziałam na co się godzę, mimo ze jestem waszą fanką, to..- zaczęła.. Modliłem się żeby nie powiedziała tego, czego się obawiałem.- ..to nie zależy mi na Tobie.. Ja mam chłopaka, jesteśmy razem od 1,5 roku.. Przepraszam..
Nie wiedziałem co robić, co mówić.. Chciałem zapaść się pod ziemię.. Powiedziałem jej co czuję, a ona mi wyskakuje z tym że ma faceta ?!
- Słucham?.. Wiesz, muszę spadać. Cześć.- wstałem i jak najszybciej starałem oddalić się z tej cholernej ławki.. Łzy automatycznie zaczęły spływać po mojej twarzy.. To ukłucie w sercu, ból jaki mi sprawiła co najmniej taki, jakbym dowiedział się że mnie zdradza… Słyszałem tylko jej wołanie, ale szczerze w tym momencie miałem ją w dupie… Wiedziałem gdzie pójdę, o tym miejscu wiedzieli tylko chłopcy, nikt inny… Miałem swoje ulubione miejsce na górze, z której rozciąga się widok na panoramę Londynu.. Nie mogłem powstrzymać płaczu, ludzie na ulicy patrzyli na mnie jak na idiotę, napadła mnie grupa fanek która usilnie prosiła mnie o autograf, miały  gdzieś to, co czuję i to co się ze mną dzieje. Powiedziałem żeby spadały bo się źle czuję, wiem ze chamsko ale inaczej by nie zrozumiały.. Po 35 minutach dotarłem. Była 17:01. Usiadłem i przez łzy patrzyłem na Londyn, był taki piękny… Schowałem głowę w kolanach. Mijały sekundy, minuty, godziny… Nie potrafiłem się pozbierać.. Nagle poczułem wibrację mojego telefonu, spojrzałem na wyświetlacz ` Harry dzwoni`. „Połączenie odrzucone”- nie mogłem z nim rozmawiać, nie teraz.. Nie potrafiłem po prostu… Marzyłem wtedy o tym żeby się do niego przytulić i wypłakać w ramię… Po chwili dostałem od niego SMS- „ Louis gdzie jesteś? Co się stało? Martwię się o Ciebie, proszę odpisz. Wszyscy się martwimy, robi się późno.. Proszę wróć.. wróć do mnie…” – kochałem tego dzieciaka, a ten SMS wcale mi nie pomógł, jeszcze bardziej się pogrążyłem.. Dzwonili do mnie jeszcze kilka razy, owszem pisali wiadomości ale ich nie czytałem.. nie chciałem. Jedyne o czym myślałem, to żeby zakończyć to nędzne życie. Nie obchodziło mnie co pomyślą fani, rodzina, przyjaciele.. Wiedziałem tylko ze nie daje sobie rady, moja psychika totalnie siadła. Mój telefon pokazywał godzinę 20:13. Była idealna pora żeby zakończyć wszystko co wiązało się z moją osobą- Louisem Tomlinson’em. Wstałem i podszedłem do urwiska * kurwa, jak wysoko*- pomyślałem. Chciałem to zrobić, byłem tego w 100% pewny… Nie byłbym już zbędnym ciężarem tego świata. Nie chciałem więcej cierpieć. Wiedziałem że tam na górze będzie mi lepiej… Łzy ciągle stroniły się po mojej twarzy, nie chciały przestać..

W tym samym czasie:
- Wiem gdzie jest ! Zostańcie tu.- powiedziałem do chłopaków.
- Ale Harry, może pójdziemy z Tobą…- Zapytał Zayn.
- Nie, sam to muszę załatwić.
Szedłem przed siebie, po chwili doszedłem tam, to co zobaczyłem sprawiło że wpadłem w histerie..


---- Louis ----
Stałem i patrzyłem, nagle poczułem czyjś silny uścisk wokół mojego pasa. Odwróciłem się i zobaczyłem zapłakanego Harry’ego.
- Proszę, nie rób tego !  Nie zostawiaj mnie, błagam…- Był taki zapłakany..
- Harry, zostaw mnie. Tak będzie lepiej…
- Dla kogo ?! Może dla Ciebie ! Na pewno nie dla mnie!. Powiem Ci coś, samobójcy to tchórze ! Tchórze którzy boją się stawić czoła życiu !  Nie potrafiący walczyć ze swoimi problemami.. A Ty taki nie jesteś, Rozumiesz to?!- Jego słowa do mnie dotarły, nie chciałem być postrzegany jako narcystyczny dupek, który to zrobił żeby skończyć z problemami… Albo żeby było o nim głośno..- Proszę, nie zostawiaj mnie samego..- dodał.
Przytuliłem go, moje pogruchotane serduszko zaczęło bić szybciej i mocniej, jakby odzyskało siłę…
- Dlaczego przyszedłeś?- zapytałem.. Nie rozumiałem go, po tym co mu zrobiłem, po tym jak go zostawiłem i oschle potraktowałem szukał mnie i uratował mi życie…
- Bo … ponie… no bo zależy mi na Tobie… - był zawstydzony, jego oczka były pełne łez, który spływały mu po policzkach. Otarłem je kciukiem, nie mogłem na to patrzeć.
- Harry, dzieciaku kocham cię… Zrozumiałem to jak Viola dała mi kosza, ale nie rozmawiajmy o tym.
Nie chciałem go puszczać, czułem się przy nim tak… tak bezpiecznie chociaż wiem że to głupio brzmi. Kochałem go.
- Przepraszam że Cię pocałowałem.. Ja...- Nie dałem mu dokończyć, bo nasze usta splótł kolejny, tym razem szczery, namiętny pocałunek.. Czułem jak się uśmiecha, długo trwaliśmy w pocałunku..
- Nie przepraszaj, nie powinienem Cię tak potraktować.. -  Harry napisał SMS do chłopaków że wszystko jest OK i że musimy porozmawiać, żeby wracali do domu… Otrzymał krótką odpowiedź „OK”. Gadaliśmy o wszystkim, o fankach, byłych dziewczynach.. i o inny pierdołach typu „dlaczego lubię marchewki”… Nie sądziłem że go pokocham…







piątek, 2 grudnia 2011

haha;D Part 1 i info;D

Jako, że list wywarł u niektórych takie emocje to chciałabym wam powiedzieć, że jest on oparty na prawdziwej historii, mojego znajomego...
Za co siedział? Za rozboje, włamania, drobne kradzieże... Po prostu wrobili go kumple...
Co łączyło go z ta dziewczyną? Byli razem... Przez dość długi czas, nawet gdy był w więzieniu... Jeszcze przez jakiś rok...
Co z dziewczyną nr. 2? Nie wiem... Nie utrzymują kontaktu... Mówi, że to była pomyłka...
Co u niego teraz? Ma się świetnie;D Razem z jego obecną dziewczyną nadzorowali moją pracę, gdy to pisałam;D


a więc jako, że nie długo pojawi się Story z Louisem dla @Violetta_PL postanowiłam dodać part 1, jeśli ktoś tego nie widział, w co wątpię;D



-Jeju, ale tu ciemno -powiedziała Viola wchodząc razem z przyjaciółkami do Malibu Club... Pierwszy raz w życiu odwiedzała takie miejsce. Imprezy nigdy jej nie pociągały zbyt mocno, tylko czasem pojawiała sie na jakiejś domówce... Ale niezbyt często...
-WOWW... Odkryłaś Hazzorykę... -powiedziała Gabrysia z uśmiechem..
-Och.. Daj spokój... Jak ty pierwszy raz szłaś na impreze, też wszystkich się bałaś i nie wiedziałaś co się dzieje... -zaczęła Kamila, a Vi wcięła jej się w zdanie:
-Oj tam, oj tam... Ale Hazzoryka byłaby fajna, nie? -spytała z chytrym uśmieszkiem
-Taaa... -mruknęła Gabi, wyraz jej twarzy pokazywał, że dziewczyna bujała w chmurach, odkąd tylko dowiedziała sie o tym, że istnieje taki zespół jak One Direction zakochała się w Harrym... Potem swoją miłością do chłopaków zaraziła Kamę, z czasem również Violę...
-Dobra... Idziemy? -spytała Vi z niecierpliwością, mimo wszystko, blondynka nie miała dzisiaj ochoty na rozmowy o 1D, chciała się tylko dobrze bawić...
Chciała odpocząć od codziennego życia...
Nic więcej...
-Idziemy! -krzyknęły przyjaciółki i ruszyły w stronę baru. Każda z nich rozglądała się w poszukiwaniu kogoś wartego uwagi. Po kilku minutach Kama westchnęła:
-Ja pierdole... Same granaty...
-Nawet nie ma na czym oka zawiesić -dodała Viola
-Taa... Jakby był tu Harry to...
-Gabi, znowu zaczynasz?! -spytała blondynka podniesionym tonem. Kochała Gabrysie i One Direction, jednak obsesja kumpeli na punkcie Harrego Stylesa coraz bardziej ją denerwowała.
-Tak, zaczynam... W końcu jesteśmy w Londynie... A moje internetowe źródła podają, że chłopaki wczoraj tu przyjechali... Więc kto wie...? Może Hazza mnie jeszcze pokocha?
-Dziewczyno... Jesteś z nas najstarsza, masz 18 lat, zachowujesz się jak 14-latka, w dodatku zabujałaś się w chłopaku z boysbandu, który jest od ciebie młodszy! -powiedziała ze złością Kamma, jej też nie pasowało do końca zachowanie Gabi... Jej kolorowa przyjaciółka (miała blond włosy, które pokrywała niebiesko, fioletowo, zielono, różowa grzywka, lewa strona głowy miała podobne odcienie, a z tyłu widniały odcienie brązu, więc “kolorowa” to mało powiedziane) powoli stawała się fanatyczką, a to nie dobrze.... Zarówno ona jak i Viola martwiły się o nią...
-Oj dobra... Jesteśmy na wakacjach tak! -krzyknęła Vi, żeby tylko skończyć temat o One Direction
-No tak -powiedziały dziewczyny. Na co blondynka powiedziała:
-No to nie wiem jak wy, ale ja zamierzam się dzisiaj napić...
-Violek, nie poznaję cię! -krzyknęła Kama, w tym czasie Viola już miała w ręku pierwszego drinka...
-No to dziewczynki, za wakacje! -powiedziała i wypiła go bez oddechu, kilka osób przyjrzało jej się z zaciekawieniem, jednak nikt się nie odezwał. Vi nie wiedząc co robić poprosiła barmana o kolejny trunek i spytała kumpeli:
-Nie napijecie się ze mną?
-Nie no... Jasne Violek! -powiedziały chórem i we trzy, tym razem powoli wypiły swoje drinki...
Potem była następna kolejka...
I następna...
I jeszcze jedna...

Minęła jakaś godzina, gdy do Gabrysi podszedł wysoki chłopak. Miał krótkie, ciemne włosy, jadowicie zielone oczy oraz ładny, biały uśmiech:
-Zatańczymy? -zapytał jej, kolorowa spojrzała na przyjaciółki, które kiwnęły głową, żeby nie traciła okazji i już jej nie było.

Viola wpatrywała się w puste dno jej szklanki...
-Kamuś, a może jeszcze po jednym... Hę? -spytała po jakimś czasie, brunetka uśmiechnęła się do niej, poprosiła barmana o kolejne dwa drinki i podała jeden blondynce.
-Z tobą zawsze kochana... -powiedziała Kamila i nachyliła szklankę, tym razem to ona wypiła ją bez oddechu i mruknęła:
-Chce mi się tańczyć...
-To idź, ja tu zostanę -odparła Vi i popchnęła kumpelę w stronę parkietu. Sama nie miała ochoty na żaden taniec... Wydawało jej się, że jest zbyt pijana na to, jednak dalej czuła się trzeźwa.
-Mike... Mogę prosić o Martini? -spytała barmana z uśmiechem... Nawet jej się podobał. Był dobrze zbudowanym, ciemnym blondynem. Miał ok 185 cm wzrostu, oraz ciemno brązowe oczy. Miał ok, 23 lat... Czyli tym samym starszym od niej o jakieś 5-6 lat... To jeszcze nie dużo... Gdy się uśmiechał, wydawał się być lekko gejowaty. Ale ona to przecież lubiła...
-Hmm... A nie uważasz, że już dzisiaj sporo wypiłaś?
-Oj nie... To będzie ostatni napój alkoholowy na tej imprezie...
-Na prawdę? -spytał Mike z chytrością, a blondynka na to:
-Tak, obiecuję... -chłopak za barem cicho westchnął i podał dziewczynie alkohol -Dziękuję bardzo -powiedziała z uśmiechem.
-Ależ nie ma za co -odparł i podszedł do jakiejś pary, która właśnie zajęła miejsca przy barze.

-Czyli zostałam sama -powiedziała Vi sama do siebie przechylając kieliszek i wypijając jego zawartość. Czuła, że już nieźle szumi jej w głowie, jednak się tym nie przejęła za bardzo...
Przecież tego chciała. Z lekkim trudem blondynka podniosła się z krzesełka i ruszyła w stronę łazienki. Po drodze ktoś ją zaczepił:
-Może zatańczymy? -Viola nawet nie spoglądając na chłopaka powiedziała:
-Hm... Może później, na razie mam inne sprawy do załatwienia...
-Hmm... ok -powiedział nieznajomy, chwilę potem Vi usłyszała śmiech i rozmowę kilku kolegów:
-haha... Harry, nie udało ci się wyrywać pijanej laski... -powiedział jeden
-Ta... co z tobą nie tak? -dodał drugi
-Dajcie spokój... Dzisiaj jakoś nie potrafię się skupić...
-Ej... Hazza, jak to możliwe... Ty nie potrafisz się skupić na dziewczynach?! -powiedział kolejny chłopak. Harry, Hazza... Hmm... To zaleciało jej One Direction... Może to oni? Może tu są? Dziewczyna rozejrzała sie wokół siebie, jednak nie zauważyła, żadnego z chłopaków z 1D...
-szkoda -westchnęła po cichu i weszła do łazienki.
Zapukała do pierwszej kabiny, usłyszała cichą odpowiedź: “zajęte”
Podeszła do drugiej... Także była zajęta...
Została trzecia... Nawet nie pukając szarpnęła za klamkę...
Drzwi nie ustąpiły, a ze środka wydobył się krzyk:
ZAMKNIĘTE!!!”

-Cholera... -zaklęła Viola pod nosem... -Dlaczego akurat teraz, wszystko musi być zajęte? -spytała sama siebie i wyszła z łazienki kierując się w stronę wyjścia.
Dziewczyna wyszła z budynki o skierowała się w stronę pobliskiego lasu. Jej potrzeba była tak ogromna, że gdy dobiegła do pierwszych drzew, od razu przeszła do rzeczy.

-Po co mnie tu wyciągnąłeś? -spytał Louis potykając się o kolejny korzeń drzewa, który wystawał spod ziemi.
-Hmm... Na fajke? -powiedział cicho Zayn i wyją z kieszeni paczkę papierosów.
-Przecież wiesz, że nie palę... Więc po co ci jestem potrzebny?
-Nie chciało mi się iść samemu, a chłopaki nie mają w tej chwili czasu, wiec wziąłem Ciebie ze sobą....
-Tak, tak... Harry, Niall i Liam są zbyt zajęci poszukiwaniem dziewczyn dla siebie, więc ja oczywiście mam rzucić wszystko i iść z tobą do lasu tylko dlatego, że zachciało ci się palić?! -zapytał lekko zirytowany Louis
-Oj przepraszam... Uważam, że powinieneś dołączyć do chłopaków i znaleźć kogoś przynajmniej na ten wieczór... Musisz zapomnieć o Sarze... Ale zabrałem cię ze sobą, bo widziałem, że się nudzisz i trochę dołujesz więc chciałem wprowadzić trochę rozrywki do twojego życia... -powiedział ciemnowłosy z uśmiechem.
-Czyli od dzisiaj rozrywką jest chodzenie z tobą, żebyś mógł się “dotlenić”... Tak? -spytał Tomlison z sarkazmem... Jednak Zayn był nieugięty:
-Tak! -powiedział i odpalił papierosa, buchając dymem w stronę przyjaciela, u którego wywołało to nagły atak duszności.
-Zayn... Wiesz co... Może... Ty ty sobie pal... A ja poczekam na ciebie przy wejściu do lasu... Bo ten dym mnie dobija... - wykaszlał starszy z chłopaków.
-Niech będzie.... Ale czekaj na pewno – powiedział Malik i wziął kolejnego macha. Obserwując jak Louis powoli udaje się w stronę błyskających świateł, wydobywających się z dyskoteki.

Chłopak szedł przyspieszonym krokiem, co jakiś czas potykał się o wystające korzenie. Gdy już prawie wyszedł z lasu potknął się o coś dużego i przewrócił się. Nie był do końca trzeźwy, więc nie skojarzył, co właśnie się stało. Nagle usłyszał dziewczęcy głos:
-Ała... Słoniu, to boli -Tomlinson rozejrzał się w koło, nie mógł znaleźć źródła dźwięku, dopiero po chwili zorientował się, że leży na kimś.
-Przeprasza,... Ja.. Ja... Nie chciałem... -wyjąkał i szybko wstał, stając przy tym dziewczynie na rękę...
-Ała... -jęknęła cicho, a chłopak zrobił mały krok do przodu. Chwilę potem podał jej ręke, żeby mogła wstać. Dopiero gdy nieznajoma wstała, Louis spostrzegł się, że jej spodnie są opuszczone do kostek. Speszył się widząc półnagą dziewczynę i odwrócił wzrok.
Jako, że tajemnicza blondynka do trzeźwych ludzi nie należała, po chwili zorientowała siew sytuacji i podciągnęła spodnie.
-Przepraszam... -po raz kolejny wydukał Loui... Nie chciałem przeszkodzić...
-Hah... Wcale nie przeszkodziłeś -powiedziała dziewczyna z uśmiechem na twarzy i podeszła do niego z wyciągniętą ręką... -Jestem Viola, a ty...?
-Louis...
-Masz fajne imie, jak ten Louis Tomlinson... -eh... to ona wie kim ja jestem?! No cóż... trudno się mówi, chyba będę musiał się poświęcić..
-no tak;D
-ooo... Świetnie^^ mogę mieć własnego Louisa...;D Co prawda to nie oryginał ale... Lepsze coś niż nic -powiedziała blondi z uśmiechem. Tomlinsonowi od razu ulżyło... “Więc jednak mnie nie poznała... “ -pomyślał i szepnął jej do ucha:
-Zawsze i wszędzie moja pani...
-Na prawdę? -spytała go, a on dał jej buziaka w policzek i mruknął:
-Tak -dziewczyna mu się spodobała, nawet bardzo, uwielbiał wysokie blondynki, o cudownym uśmiechu i poczuciu humoru. A sądząc po tym, jak zareagowała na to, że widział ją bez spodni, nie brakowało go jej.

Stali wtuleni w siebie przez kilka minut, dopóki tej chwili nie przerwał im Zayn:
-Louis? Kto to jest?
-Yyy... To jest Viola... -powiedział blondyn i na jego ustach pojawił się ogromny uśmiech, który zajmował prawie całą jego twarz.
-Cześć -powiedziała dziewczyna i podała mu rękę.
- Zayn, miło mi Cię poznać
- Dobra stary wróć do klubu a ja postaram się poznać Violę i odprowadzę ją do hotelu.- powiedział Lou uśmiechając się znacząco.
Malik zrobił to, o co prosił go kumpel.
- No to co, może Cię odprowadzę?- zapytał troskliwie Louis
- Taa, s ... spoko- blondyna zaczęła się i po chwili wylądowała na ziemi- cholerne zawroty głowy.
Chłopak widząc co się dzieje pomógł jej wstać - Ktoś tu jest nieźle wstawiony- pomyślał.
Kiedy Viola się "otrząsnęła" ruszyli w stronę hotelu, co jakiś czas Louis musiał łapać koleżankę, gdyż nie była w stanie iść samodzielnie. Po jakiś 30 minutach dotarli. Po "problemach" jakich chłopak dostał weszli do pokoju.
-L.. Louis, słodki jesteś, wiesz?- zapytała dziewczyna, tuląc się do chłopaka.
-Dzięki, ty też. - pocałował ją a jego ręka powędrowała pod koszulkę nastolatki. Oboje tego chcieli, chociaż nie wiem czy mogę tak to ująć, ze względu na to , że bohaterka była pijana.
- Louis, chcę tego. Zróbmy to tu i teraz.
-Ale nie wiem czy ...- Nie dał rady dokończyć, bo dziewczyna rzuciła go na łózko i zaczęła ściągać z niego kolejno koszulkę, spodnie, bokserki. Przez podniecenie chłopak zapomniał co mowił i zdarł z niej bluzkę, całował ją po szyi, ramionach, klatce piersiowej a jego ręce delikatnie wędrowały go zatrzaskom stanika. Odpiął go i zaczął pieścić jej piersi, bo krótkiej chwili z dziewczyny zniknęły również spodnie i bielizna. Zmienili pozycje, teraz on leżał na niej, całowali się, a on wolno wszedł w dziewczynę. Z podniecenia zaczęła cicho pojękiwać, podobało jej się to, jego ruchy z każdą minutą stawały się szybsze i głębsze, pocałunkami zjeżdżał coraz niżej-piersi.. brzuch... Z każdą chwilą podniecenie było coraz większe, emocje coraz silniejsze, przyjemność... była.. inna, to nie to co masturbowanie, to coś ...wyjątkowego. W końcu osiągnęli szczyt, ona zaczęła głośno jęczeć, podobało mu się, można powiedzieć że nawet bardzo...

Kilka minut później zasnęli wtuleni w siebie...

Następnego dnia rano Viola obudziła się z bólem głowy. “Nigdy więcej tyle nie piję”- powiedziała sama do siebie. Na poduszce obok znalazła kopertę, na której pisało “Dla Vi”
Dziewczyna sięgnęła po nią i otworzyła, w środku znalazła list:

Vi...
Nie jestem pewnien czy pamiętasz, jeśli nie, to chciałbym ci powiedzieć, że dzisiaj spędziliśmy razem noc... Wiem, że brzmi to trochę głupio, ale nie wiem jak mam to ubrać w słowa...
No więc chciałbym cię za to przeprosić, bo czuję się źle, wiedząc, że nie byłaś w tedy do końca trzeźwa. Czuję sie winny, bo cię wykorzystałem... Przepraszam cię za to... Mimo wszystko chciałbym cię lepiej poznać... Bo wczoraj wywarłaś na mnie na prawde ogromne wrażenie... Dziękuje a za razem jeszcze raz przepraszam za wczorajszą noc...
Louis...
PS. Mam nadzieję, że mnie pamiętasz, jeśli kiedykolwiek chciałabyś sie spotkać, zadzwoń 121987912 będę czekał

Jakie to słodkie” pomyślała Viola i wykręciła numer telefonu.
Pierwszy sygnał...
Cisza...
Drugi...
Nikt nie odbiera...
Trzeci...
Pusto...
Po szóstym sygnale usłyszała nagranie charakterystyczne dla poczty głosowej...
Hej, tu Louis... Ta... Tomlinson... Marchewka... Żadna marchewka, Harry zamknij się! No więc... wiesz co robić” i nastąpił sygnał... Viola nie wiedziała co powiedzieć, usiadła na łóżku zdziwiona i wpatrywała się w kartkę... Louis... Louis Tomlinson...
Nie mogła uwierzyć, że tę noc spędziła z jej obiektem westchnień, nawet go nie rozpoznając...