A więc jest^^ Jednopart dla Violi (@Violetta_PL) część 2. ;D
xoxo Kochana, nie zabij mnie (;
-Jestem kretynką - mruknęła do siebie Viola i rzuciła kartkę oraz telefon na łóżko, a sama udała się do łazienki.
Gdy spojrzała w lustro zobaczyła na twarzy resztki rozmazanego makijażu, jej blond włosy były poplątane, wydawało się, że każdy żyje swoim życiem.
-Nie tylko zachowałam się jak debil, ale też jeszcze tak wyglądam.... Po prostu zajebiście -westchnęła i zaczęła zmywać make-up i powoli rozczesywać włosy. Po około dwudziestu minutach dziewczyna wskoczyła do wanny, aby wziąć długą, odprężającą kąpiel, podczas której miałaby czas aby poukładać wszystkie swoje myśli dotyczące wczorajszego zajścia z Louisem...
W tym samym czasie...
- Louis! Gdzie Ty byłeś?! Dzwoniłem do Ciebie jakieś dziesięć razy, ale chyba telefon Ci padł! -Harry rzucił się na mnie, gdy tylko przeszedłem przez próg naszego domu. Przez chwilę zastanawiałem się co mam odpowiedzieć... Czy powiedzieć prawdę, którą prawdopodobnie znał tylko Zayn (jeśli oczywiście nikomu nie wygadał, w co wątpię... Ufam mu...) W końcu odparłem:
-Na wyprzedaży marchewek... - Styles spojrzał na mnie obojętnie i poszedł do swojego pokoju.
Ehh...
Kolejny foch w stylu Hazzy... Poszedłem do siebie, wyjąłem z kieszeni telefon.
Był rozładowany...
Podłączyłem go do ładowarki i rzuciłem się na łóżko myśląc o Violi...
Dalej miałem przed oczami jej lekko nieobecne spojrzenie,
Czułem jej truskawkowy błyszczyk,
Dotyk jej gorącego ciała...
Była taka piękna...
Dlaczego zachowałem się jak idiota?! Czuję się winny, że ją tak wykorzystałem...
Po co mi w ogóle to było?
Mogłem to wszystko inaczej rozegrać... Ale już niestety za późno...
Spojrzałem na telefon... Harry miał rację... Miałem od niego kilkanaście SMSów oraz 10 wiadomości na poczcie... Sprawdzę to później...
Oprócz tego zobaczyłem, że dzwonił do mnie jakiś nieznany numer... Może to ona?
Po chwili wahania wybrałem numer, w głośniku usłyszałem dźwięki "What Makes You Beautiful" mimowolnie się uśmiechnąłem... Tak.... To musiała być Vi.. To, że była fanką, zauważyłem praktycznie od razu, gdy na moje imię zareagowała z miłym zaskoczeniem i zapytała o Tomlinsona...
...You don't know oh oh... You don't know you beautiful... If only you....
-Halo? -piosenkę przerwał jej słodki głos, który poznałem od razu. Na początku nie wiedziałem co powiedzieć, jakimś cudem wydukałem:
- Hej! Tu Louis... Chciałbym przeprosić Cię za wczoraj.... Nie chciałem, żeby tak się stało. Nie powinienem był tego robić... Zachowałem się jak skończony kretyn... Wiem, że...
-Przestań! - przerwała mi -To ja powinnam przepraszać...
-Nie masz za co...
-Ty też nie... Stało się tak, jak się stało... Nikt z nas tego nie zmieni... Teraz zostało nam tylko żyć dalej... - No cóż... Muszę przyznać, że blondynka ma rację... To przeszłość... Teraz muszę zadbać o teraźniejszość i przyszłość... Postanowiłem przejąć inicjatywę:
-Masz rację... To już było... Może pomyślimy teraz o tym, co będzie?
-Sugerujesz coś? -zapytała wyzywającym głosem.
-Spotkamy się dzisiaj?
-Chętnie -odpowiedziała - Tylko o której? Bo tak właściwie, to jeszcze śpię...
-Ja tak samo - uśmiechnąłem się w duchu - Co powiesz na 16.00? Pod London Eye?
-Mi pasuje... Już nie mogę się doczekać
-Ja też -powiedziałem, w tym samym czasie do mojego pokoju wszedł Harry -Violu... Przepraszam, ale muszę już kończyć... Do zobaczenia.
-Oh... Nie szkodzi... To pa..
-Pa -rozłączyłem się.
Poczułem na sobie smutne spojrzenie Stylesa:
-Okłamałeś mnie... -zaczął ze łzami w oczach, zrobiło mi się głupio. Wstałem z łóżka, podszedłem do niego, przytuliłem i wydukałem:
-Przepraszam.... Strasznie Cię przepraszam...
-Dlaczego to zrobiłeś? Mogłeś powiedzieć prawdę... Zrozumiałbym...
-Nie chciałem złamać Ci serca... -Zrobiło mi się zajebiście głupio.... Nie miałem już sił przepraszać Harry’ego. Jest moim najlepszym przyjacielem.
Kocham go...
Zachowałem się jak kretyn nie mówiąc mu o sprawie z Vi...
Spojrzałem na niego przepraszając, a on zrobił coś, co do końca życia zostanie mi w pamięci...
Poczułem na sobie dotyk jego ust...
Najpierw na szyi, potem na policzku, aż w końcu znalazły się na moich...
Na początku spanikowałem, jednak on był strasznie nachalny, w końcu mu uległem. Poczułem smak jego ust... Wydało mi się to dziwne, że smakowały jak frytki z keczupem... Ale to nie ważne... Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny... Po jakimś czasie wsunąłem ręce pod jego koszulkę, on zrobił to samo i zaczął błądzić swoimi zimnymi łapkami po moich plecach.
Było mi tak przyjemnie...
Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, szybko odsunąłem się od Stylesa i zobaczyłem w nich nieco zmieszanego Zayna. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Zerknąłem na Hazzę...
Był cały czerwony i wpatrywał się w czubki swoich butów. Malik zapytał:
-Co...Co to miało być?
-No bo.. Ten.... No... Ja... Znaczy my... Nie wiem... -zaczął Harry, a ja dodałem:
-Ja też nie...
Mina Zayna była niezastąpiona. Otworzył usta a zaraz potem je zamknął. Potem jeszcze raz zrobił to samo i westchnął:
-Nie wnikam... Ale Lou... Co z Violą?
No tak... Vi... Nie długo muszę się zacząć szykować do wyjścia...
-Idę z nią podziwiać miasto... Muszę się wykąpać, nara! -powiedziałem i szybko poszedłem do łazienki, chcąc uniknąć rozwinięcia jakże niezręcznego tematu.
Eh...
Moje życie jest chore...
Po około 20 minutach byłem gotowy na spotkanie z Vi. Do London Eye miałem kawałek, pierw chciałem jechać autobusem ale uznałem że będzie lepiej jak się przejdę. Wychodząc z domu spojrzałem w stronę Harry’ego, patrzył na mnie tymi zielonymi oczkami… Nie wiedziałem co miałem robić, to było tak cholernie ciężkie bo z jednej strony jest moim przyjacielem i go kocham, a z drugiej.. stało się to, co się stało… Bałem się tego co pomyślał Zayn. Nie wiedziałem czy powie to Liamowi i Niallowi… bałem się tego co może wyniknąć..
W drodze na spotkanie z Vi włożyłem słuchawki do uszu i włączyłem piosenkę Adele- Set Fire To The Rain. Podziwiam tą kobietę za jej głos.. Dużo myślałem o tym wszystkim. To był spontan, to było.. jakby to powiedzieć, to było takie inne.. nie to że mi się nie podobało czy coś.. Chyba zrozumiałem że naprawdę coś do niego czuję.. Nie ! To nie może być prawda ! To jest mój przyjaciel ! Nic więcej, idioto wybij sobie z głowy że czujesz coś do Lokatego… Nie, nie… - ciągle biłem się z tymi cholernymi myślami, z tym uczuciem… z tym pocałunkiem.. Nawet nie wiedziałem kiedy doszedłem pod wskazane miejsce, wypatrywałem Vi. Znalazłem ją, była w tłumie turystów.. Zapewne turystów bo jakoś dziwnie wyglądali.. Ale nie ważne. Schowałem słuchawki, wyłączyłem muzykę i podszedłem do niej, przytuliliśmy się na powitanie, uśmiechała się.. ahh ten jej cudowny uśmiech, była taka rozpromieniona.
- Hey, to może pójdziemy gdzieś usiąść?- zapytałem..
- No okej, to chodźmy.- Poszliśmy w spokojne miejsce i usiedliśmy na ławce.
- Vi.. Ja bardzo Cię przepraszam za to co zrobiłem.. Wiem że nie powinienem.. Jestem dupkiem..
- Louis, proszę nie mów tak ! Nie jesteś dupkiem, było.. tzn bardzo mi się podobało.. Jak przeczytałam kartkę od Ciebie to nie mogłam uwierzyć że to Ty..
- Viola, wiem że to za wcześnie, ale zależy mi na Tobie. Nigdy czegoś takiego nie czułem, jesteś wyjątkowa, masz śliczny uśmiech.. podobasz mi się..- mówiłem to szczerze, ale nadal myślałem o Harrym, myślałem jak on się czuł i co będzie jak się dowie że kocham Viole.. Nie chciałem ponownie patrzeć na jego zapłakane oczy, ten widok sprawiał mi tyle bólu, miałem wrażenie że moje serduszko pęka… pęka w drobny pył. Na samą myśl o tym chciało mi się płakać. Miałem ochotę go przytulić tak mocno, żeby wiedział że może na mnie liczyć a za razem tak lekko żeby go nie skrzywdzić…
- Louis, chyba się nie zrozumieliśmy… Byłam pijana, nie wiedziałam na co się godzę, mimo ze jestem waszą fanką, to..- zaczęła.. Modliłem się żeby nie powiedziała tego, czego się obawiałem.- ..to nie zależy mi na Tobie.. Ja mam chłopaka, jesteśmy razem od 1,5 roku.. Przepraszam..
Nie wiedziałem co robić, co mówić.. Chciałem zapaść się pod ziemię.. Powiedziałem jej co czuję, a ona mi wyskakuje z tym że ma faceta ?!
- Słucham?.. Wiesz, muszę spadać. Cześć.- wstałem i jak najszybciej starałem oddalić się z tej cholernej ławki.. Łzy automatycznie zaczęły spływać po mojej twarzy.. To ukłucie w sercu, ból jaki mi sprawiła co najmniej taki, jakbym dowiedział się że mnie zdradza… Słyszałem tylko jej wołanie, ale szczerze w tym momencie miałem ją w dupie… Wiedziałem gdzie pójdę, o tym miejscu wiedzieli tylko chłopcy, nikt inny… Miałem swoje ulubione miejsce na górze, z której rozciąga się widok na panoramę Londynu.. Nie mogłem powstrzymać płaczu, ludzie na ulicy patrzyli na mnie jak na idiotę, napadła mnie grupa fanek która usilnie prosiła mnie o autograf, miały gdzieś to, co czuję i to co się ze mną dzieje. Powiedziałem żeby spadały bo się źle czuję, wiem ze chamsko ale inaczej by nie zrozumiały.. Po 35 minutach dotarłem. Była 17:01. Usiadłem i przez łzy patrzyłem na Londyn, był taki piękny… Schowałem głowę w kolanach. Mijały sekundy, minuty, godziny… Nie potrafiłem się pozbierać.. Nagle poczułem wibrację mojego telefonu, spojrzałem na wyświetlacz ` Harry dzwoni`. „Połączenie odrzucone”- nie mogłem z nim rozmawiać, nie teraz.. Nie potrafiłem po prostu… Marzyłem wtedy o tym żeby się do niego przytulić i wypłakać w ramię… Po chwili dostałem od niego SMS- „ Louis gdzie jesteś? Co się stało? Martwię się o Ciebie, proszę odpisz. Wszyscy się martwimy, robi się późno.. Proszę wróć.. wróć do mnie…” – kochałem tego dzieciaka, a ten SMS wcale mi nie pomógł, jeszcze bardziej się pogrążyłem.. Dzwonili do mnie jeszcze kilka razy, owszem pisali wiadomości ale ich nie czytałem.. nie chciałem. Jedyne o czym myślałem, to żeby zakończyć to nędzne życie. Nie obchodziło mnie co pomyślą fani, rodzina, przyjaciele.. Wiedziałem tylko ze nie daje sobie rady, moja psychika totalnie siadła. Mój telefon pokazywał godzinę 20:13. Była idealna pora żeby zakończyć wszystko co wiązało się z moją osobą- Louisem Tomlinson’em. Wstałem i podszedłem do urwiska * kurwa, jak wysoko*- pomyślałem. Chciałem to zrobić, byłem tego w 100% pewny… Nie byłbym już zbędnym ciężarem tego świata. Nie chciałem więcej cierpieć. Wiedziałem że tam na górze będzie mi lepiej… Łzy ciągle stroniły się po mojej twarzy, nie chciały przestać..
W tym samym czasie:
- Wiem gdzie jest ! Zostańcie tu.- powiedziałem do chłopaków.
- Ale Harry, może pójdziemy z Tobą…- Zapytał Zayn.
- Nie, sam to muszę załatwić.
Szedłem przed siebie, po chwili doszedłem tam, to co zobaczyłem sprawiło że wpadłem w histerie..
---- Louis ----
Stałem i patrzyłem, nagle poczułem czyjś silny uścisk wokół mojego pasa. Odwróciłem się i zobaczyłem zapłakanego Harry’ego.
- Proszę, nie rób tego ! Nie zostawiaj mnie, błagam…- Był taki zapłakany..
- Harry, zostaw mnie. Tak będzie lepiej…
- Dla kogo ?! Może dla Ciebie ! Na pewno nie dla mnie!. Powiem Ci coś, samobójcy to tchórze ! Tchórze którzy boją się stawić czoła życiu ! Nie potrafiący walczyć ze swoimi problemami.. A Ty taki nie jesteś, Rozumiesz to?!- Jego słowa do mnie dotarły, nie chciałem być postrzegany jako narcystyczny dupek, który to zrobił żeby skończyć z problemami… Albo żeby było o nim głośno..- Proszę, nie zostawiaj mnie samego..- dodał.
Przytuliłem go, moje pogruchotane serduszko zaczęło bić szybciej i mocniej, jakby odzyskało siłę…
- Dlaczego przyszedłeś?- zapytałem.. Nie rozumiałem go, po tym co mu zrobiłem, po tym jak go zostawiłem i oschle potraktowałem szukał mnie i uratował mi życie…
- Bo … ponie… no bo zależy mi na Tobie… - był zawstydzony, jego oczka były pełne łez, który spływały mu po policzkach. Otarłem je kciukiem, nie mogłem na to patrzeć.
- Harry, dzieciaku kocham cię… Zrozumiałem to jak Viola dała mi kosza, ale nie rozmawiajmy o tym.
Nie chciałem go puszczać, czułem się przy nim tak… tak bezpiecznie chociaż wiem że to głupio brzmi. Kochałem go.
- Przepraszam że Cię pocałowałem.. Ja...- Nie dałem mu dokończyć, bo nasze usta splótł kolejny, tym razem szczery, namiętny pocałunek.. Czułem jak się uśmiecha, długo trwaliśmy w pocałunku..
- Nie przepraszaj, nie powinienem Cię tak potraktować.. - Harry napisał SMS do chłopaków że wszystko jest OK i że musimy porozmawiać, żeby wracali do domu… Otrzymał krótką odpowiedź „OK”. Gadaliśmy o wszystkim, o fankach, byłych dziewczynach.. i o inny pierdołach typu „dlaczego lubię marchewki”… Nie sądziłem że go pokocham…
Gdy spojrzała w lustro zobaczyła na twarzy resztki rozmazanego makijażu, jej blond włosy były poplątane, wydawało się, że każdy żyje swoim życiem.
-Nie tylko zachowałam się jak debil, ale też jeszcze tak wyglądam.... Po prostu zajebiście -westchnęła i zaczęła zmywać make-up i powoli rozczesywać włosy. Po około dwudziestu minutach dziewczyna wskoczyła do wanny, aby wziąć długą, odprężającą kąpiel, podczas której miałaby czas aby poukładać wszystkie swoje myśli dotyczące wczorajszego zajścia z Louisem...
W tym samym czasie...
- Louis! Gdzie Ty byłeś?! Dzwoniłem do Ciebie jakieś dziesięć razy, ale chyba telefon Ci padł! -Harry rzucił się na mnie, gdy tylko przeszedłem przez próg naszego domu. Przez chwilę zastanawiałem się co mam odpowiedzieć... Czy powiedzieć prawdę, którą prawdopodobnie znał tylko Zayn (jeśli oczywiście nikomu nie wygadał, w co wątpię... Ufam mu...) W końcu odparłem:
-Na wyprzedaży marchewek... - Styles spojrzał na mnie obojętnie i poszedł do swojego pokoju.
Ehh...
Kolejny foch w stylu Hazzy... Poszedłem do siebie, wyjąłem z kieszeni telefon.
Był rozładowany...
Podłączyłem go do ładowarki i rzuciłem się na łóżko myśląc o Violi...
Dalej miałem przed oczami jej lekko nieobecne spojrzenie,
Czułem jej truskawkowy błyszczyk,
Dotyk jej gorącego ciała...
Była taka piękna...
Dlaczego zachowałem się jak idiota?! Czuję się winny, że ją tak wykorzystałem...
Po co mi w ogóle to było?
Mogłem to wszystko inaczej rozegrać... Ale już niestety za późno...
Spojrzałem na telefon... Harry miał rację... Miałem od niego kilkanaście SMSów oraz 10 wiadomości na poczcie... Sprawdzę to później...
Oprócz tego zobaczyłem, że dzwonił do mnie jakiś nieznany numer... Może to ona?
Po chwili wahania wybrałem numer, w głośniku usłyszałem dźwięki "What Makes You Beautiful" mimowolnie się uśmiechnąłem... Tak.... To musiała być Vi.. To, że była fanką, zauważyłem praktycznie od razu, gdy na moje imię zareagowała z miłym zaskoczeniem i zapytała o Tomlinsona...
...You don't know oh oh... You don't know you beautiful... If only you....
-Halo? -piosenkę przerwał jej słodki głos, który poznałem od razu. Na początku nie wiedziałem co powiedzieć, jakimś cudem wydukałem:
- Hej! Tu Louis... Chciałbym przeprosić Cię za wczoraj.... Nie chciałem, żeby tak się stało. Nie powinienem był tego robić... Zachowałem się jak skończony kretyn... Wiem, że...
-Przestań! - przerwała mi -To ja powinnam przepraszać...
-Nie masz za co...
-Ty też nie... Stało się tak, jak się stało... Nikt z nas tego nie zmieni... Teraz zostało nam tylko żyć dalej... - No cóż... Muszę przyznać, że blondynka ma rację... To przeszłość... Teraz muszę zadbać o teraźniejszość i przyszłość... Postanowiłem przejąć inicjatywę:
-Masz rację... To już było... Może pomyślimy teraz o tym, co będzie?
-Sugerujesz coś? -zapytała wyzywającym głosem.
-Spotkamy się dzisiaj?
-Chętnie -odpowiedziała - Tylko o której? Bo tak właściwie, to jeszcze śpię...
-Ja tak samo - uśmiechnąłem się w duchu - Co powiesz na 16.00? Pod London Eye?
-Mi pasuje... Już nie mogę się doczekać
-Ja też -powiedziałem, w tym samym czasie do mojego pokoju wszedł Harry -Violu... Przepraszam, ale muszę już kończyć... Do zobaczenia.
-Oh... Nie szkodzi... To pa..
-Pa -rozłączyłem się.
Poczułem na sobie smutne spojrzenie Stylesa:
-Okłamałeś mnie... -zaczął ze łzami w oczach, zrobiło mi się głupio. Wstałem z łóżka, podszedłem do niego, przytuliłem i wydukałem:
-Przepraszam.... Strasznie Cię przepraszam...
-Dlaczego to zrobiłeś? Mogłeś powiedzieć prawdę... Zrozumiałbym...
-Nie chciałem złamać Ci serca... -Zrobiło mi się zajebiście głupio.... Nie miałem już sił przepraszać Harry’ego. Jest moim najlepszym przyjacielem.
Kocham go...
Zachowałem się jak kretyn nie mówiąc mu o sprawie z Vi...
Spojrzałem na niego przepraszając, a on zrobił coś, co do końca życia zostanie mi w pamięci...
Poczułem na sobie dotyk jego ust...
Najpierw na szyi, potem na policzku, aż w końcu znalazły się na moich...
Na początku spanikowałem, jednak on był strasznie nachalny, w końcu mu uległem. Poczułem smak jego ust... Wydało mi się to dziwne, że smakowały jak frytki z keczupem... Ale to nie ważne... Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny... Po jakimś czasie wsunąłem ręce pod jego koszulkę, on zrobił to samo i zaczął błądzić swoimi zimnymi łapkami po moich plecach.
Było mi tak przyjemnie...
Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, szybko odsunąłem się od Stylesa i zobaczyłem w nich nieco zmieszanego Zayna. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Zerknąłem na Hazzę...
Był cały czerwony i wpatrywał się w czubki swoich butów. Malik zapytał:
-Co...Co to miało być?
-No bo.. Ten.... No... Ja... Znaczy my... Nie wiem... -zaczął Harry, a ja dodałem:
-Ja też nie...
Mina Zayna była niezastąpiona. Otworzył usta a zaraz potem je zamknął. Potem jeszcze raz zrobił to samo i westchnął:
-Nie wnikam... Ale Lou... Co z Violą?
No tak... Vi... Nie długo muszę się zacząć szykować do wyjścia...
-Idę z nią podziwiać miasto... Muszę się wykąpać, nara! -powiedziałem i szybko poszedłem do łazienki, chcąc uniknąć rozwinięcia jakże niezręcznego tematu.
Eh...
Moje życie jest chore...
Po około 20 minutach byłem gotowy na spotkanie z Vi. Do London Eye miałem kawałek, pierw chciałem jechać autobusem ale uznałem że będzie lepiej jak się przejdę. Wychodząc z domu spojrzałem w stronę Harry’ego, patrzył na mnie tymi zielonymi oczkami… Nie wiedziałem co miałem robić, to było tak cholernie ciężkie bo z jednej strony jest moim przyjacielem i go kocham, a z drugiej.. stało się to, co się stało… Bałem się tego co pomyślał Zayn. Nie wiedziałem czy powie to Liamowi i Niallowi… bałem się tego co może wyniknąć..
W drodze na spotkanie z Vi włożyłem słuchawki do uszu i włączyłem piosenkę Adele- Set Fire To The Rain. Podziwiam tą kobietę za jej głos.. Dużo myślałem o tym wszystkim. To był spontan, to było.. jakby to powiedzieć, to było takie inne.. nie to że mi się nie podobało czy coś.. Chyba zrozumiałem że naprawdę coś do niego czuję.. Nie ! To nie może być prawda ! To jest mój przyjaciel ! Nic więcej, idioto wybij sobie z głowy że czujesz coś do Lokatego… Nie, nie… - ciągle biłem się z tymi cholernymi myślami, z tym uczuciem… z tym pocałunkiem.. Nawet nie wiedziałem kiedy doszedłem pod wskazane miejsce, wypatrywałem Vi. Znalazłem ją, była w tłumie turystów.. Zapewne turystów bo jakoś dziwnie wyglądali.. Ale nie ważne. Schowałem słuchawki, wyłączyłem muzykę i podszedłem do niej, przytuliliśmy się na powitanie, uśmiechała się.. ahh ten jej cudowny uśmiech, była taka rozpromieniona.
- Hey, to może pójdziemy gdzieś usiąść?- zapytałem..
- No okej, to chodźmy.- Poszliśmy w spokojne miejsce i usiedliśmy na ławce.
- Vi.. Ja bardzo Cię przepraszam za to co zrobiłem.. Wiem że nie powinienem.. Jestem dupkiem..
- Louis, proszę nie mów tak ! Nie jesteś dupkiem, było.. tzn bardzo mi się podobało.. Jak przeczytałam kartkę od Ciebie to nie mogłam uwierzyć że to Ty..
- Viola, wiem że to za wcześnie, ale zależy mi na Tobie. Nigdy czegoś takiego nie czułem, jesteś wyjątkowa, masz śliczny uśmiech.. podobasz mi się..- mówiłem to szczerze, ale nadal myślałem o Harrym, myślałem jak on się czuł i co będzie jak się dowie że kocham Viole.. Nie chciałem ponownie patrzeć na jego zapłakane oczy, ten widok sprawiał mi tyle bólu, miałem wrażenie że moje serduszko pęka… pęka w drobny pył. Na samą myśl o tym chciało mi się płakać. Miałem ochotę go przytulić tak mocno, żeby wiedział że może na mnie liczyć a za razem tak lekko żeby go nie skrzywdzić…
- Louis, chyba się nie zrozumieliśmy… Byłam pijana, nie wiedziałam na co się godzę, mimo ze jestem waszą fanką, to..- zaczęła.. Modliłem się żeby nie powiedziała tego, czego się obawiałem.- ..to nie zależy mi na Tobie.. Ja mam chłopaka, jesteśmy razem od 1,5 roku.. Przepraszam..
Nie wiedziałem co robić, co mówić.. Chciałem zapaść się pod ziemię.. Powiedziałem jej co czuję, a ona mi wyskakuje z tym że ma faceta ?!
- Słucham?.. Wiesz, muszę spadać. Cześć.- wstałem i jak najszybciej starałem oddalić się z tej cholernej ławki.. Łzy automatycznie zaczęły spływać po mojej twarzy.. To ukłucie w sercu, ból jaki mi sprawiła co najmniej taki, jakbym dowiedział się że mnie zdradza… Słyszałem tylko jej wołanie, ale szczerze w tym momencie miałem ją w dupie… Wiedziałem gdzie pójdę, o tym miejscu wiedzieli tylko chłopcy, nikt inny… Miałem swoje ulubione miejsce na górze, z której rozciąga się widok na panoramę Londynu.. Nie mogłem powstrzymać płaczu, ludzie na ulicy patrzyli na mnie jak na idiotę, napadła mnie grupa fanek która usilnie prosiła mnie o autograf, miały gdzieś to, co czuję i to co się ze mną dzieje. Powiedziałem żeby spadały bo się źle czuję, wiem ze chamsko ale inaczej by nie zrozumiały.. Po 35 minutach dotarłem. Była 17:01. Usiadłem i przez łzy patrzyłem na Londyn, był taki piękny… Schowałem głowę w kolanach. Mijały sekundy, minuty, godziny… Nie potrafiłem się pozbierać.. Nagle poczułem wibrację mojego telefonu, spojrzałem na wyświetlacz ` Harry dzwoni`. „Połączenie odrzucone”- nie mogłem z nim rozmawiać, nie teraz.. Nie potrafiłem po prostu… Marzyłem wtedy o tym żeby się do niego przytulić i wypłakać w ramię… Po chwili dostałem od niego SMS- „ Louis gdzie jesteś? Co się stało? Martwię się o Ciebie, proszę odpisz. Wszyscy się martwimy, robi się późno.. Proszę wróć.. wróć do mnie…” – kochałem tego dzieciaka, a ten SMS wcale mi nie pomógł, jeszcze bardziej się pogrążyłem.. Dzwonili do mnie jeszcze kilka razy, owszem pisali wiadomości ale ich nie czytałem.. nie chciałem. Jedyne o czym myślałem, to żeby zakończyć to nędzne życie. Nie obchodziło mnie co pomyślą fani, rodzina, przyjaciele.. Wiedziałem tylko ze nie daje sobie rady, moja psychika totalnie siadła. Mój telefon pokazywał godzinę 20:13. Była idealna pora żeby zakończyć wszystko co wiązało się z moją osobą- Louisem Tomlinson’em. Wstałem i podszedłem do urwiska * kurwa, jak wysoko*- pomyślałem. Chciałem to zrobić, byłem tego w 100% pewny… Nie byłbym już zbędnym ciężarem tego świata. Nie chciałem więcej cierpieć. Wiedziałem że tam na górze będzie mi lepiej… Łzy ciągle stroniły się po mojej twarzy, nie chciały przestać..
W tym samym czasie:
- Wiem gdzie jest ! Zostańcie tu.- powiedziałem do chłopaków.
- Ale Harry, może pójdziemy z Tobą…- Zapytał Zayn.
- Nie, sam to muszę załatwić.
Szedłem przed siebie, po chwili doszedłem tam, to co zobaczyłem sprawiło że wpadłem w histerie..
---- Louis ----
Stałem i patrzyłem, nagle poczułem czyjś silny uścisk wokół mojego pasa. Odwróciłem się i zobaczyłem zapłakanego Harry’ego.
- Proszę, nie rób tego ! Nie zostawiaj mnie, błagam…- Był taki zapłakany..
- Harry, zostaw mnie. Tak będzie lepiej…
- Dla kogo ?! Może dla Ciebie ! Na pewno nie dla mnie!. Powiem Ci coś, samobójcy to tchórze ! Tchórze którzy boją się stawić czoła życiu ! Nie potrafiący walczyć ze swoimi problemami.. A Ty taki nie jesteś, Rozumiesz to?!- Jego słowa do mnie dotarły, nie chciałem być postrzegany jako narcystyczny dupek, który to zrobił żeby skończyć z problemami… Albo żeby było o nim głośno..- Proszę, nie zostawiaj mnie samego..- dodał.
Przytuliłem go, moje pogruchotane serduszko zaczęło bić szybciej i mocniej, jakby odzyskało siłę…
- Dlaczego przyszedłeś?- zapytałem.. Nie rozumiałem go, po tym co mu zrobiłem, po tym jak go zostawiłem i oschle potraktowałem szukał mnie i uratował mi życie…
- Bo … ponie… no bo zależy mi na Tobie… - był zawstydzony, jego oczka były pełne łez, który spływały mu po policzkach. Otarłem je kciukiem, nie mogłem na to patrzeć.
- Harry, dzieciaku kocham cię… Zrozumiałem to jak Viola dała mi kosza, ale nie rozmawiajmy o tym.
Nie chciałem go puszczać, czułem się przy nim tak… tak bezpiecznie chociaż wiem że to głupio brzmi. Kochałem go.
- Przepraszam że Cię pocałowałem.. Ja...- Nie dałem mu dokończyć, bo nasze usta splótł kolejny, tym razem szczery, namiętny pocałunek.. Czułem jak się uśmiecha, długo trwaliśmy w pocałunku..
- Nie przepraszaj, nie powinienem Cię tak potraktować.. - Harry napisał SMS do chłopaków że wszystko jest OK i że musimy porozmawiać, żeby wracali do domu… Otrzymał krótką odpowiedź „OK”. Gadaliśmy o wszystkim, o fankach, byłych dziewczynach.. i o inny pierdołach typu „dlaczego lubię marchewki”… Nie sądziłem że go pokocham…